Czy można napisać thriller psychologiczny w taki sposób, że powoduje mieszankę różnych uczuć? Gdzie ma się ochotę cisnąć nim w róg pokoju i nie wracać do niego? Jednak z drugiej strony jest coś, co powoduje, że cały czas się do niego zagląda, bo ciekawość, co będzie dalej, jest silniejsza? Oczywiście, że tak. A Sylwia Bies doskonale wie, jak to zrobić, co pokazała w „Arcykapłance”.
„Arcykapłanka” jest historią małżeństwa Aleksandry i Rafała, które przechodzi kryzys.
Para wzajemnie się oskarża i robi sobie wyrzuty. Po jednej z kolejnych kłótni z mężem kobieta wychodzi do pobliskiego parku, by ochłonąć. Niespodziewanie wpada na dawną przyjaciółkę, która około dwadzieścia lat temu zaginęła bez śladu. Aleksandra pogodziła się z tym, że nigdy więcej nie zobaczy Sabiny.
Kobiety odnawiają relację, a koleżanka ze szkolnej ławki wprowadza ją w tajemniczy świat tarota. Aleksandra ma nadzieję, że z pomocą kart uda jej się uratować małżeństwo. Niestety przekonuje się, jak niszczycielską moc potrafią kryć w sobie wróżby.
W tej historii nic nie jest tak oczywiste, jak się nam wydaje. Kto z bohaterów gra w otwarte karty, a kto z miną pokerzysty próbuje ograć pozostałych?
Kobiety odnawiają relację, a koleżanka ze szkolnej ławki wprowadza ją w tajemniczy świat tarota. Aleksandra ma nadzieję, że z pomocą kart uda jej się uratować małżeństwo. Niestety przekonuje się, jak niszczycielską moc potrafią kryć w sobie wróżby.
W tej historii nic nie jest tak oczywiste, jak się nam wydaje. Kto z bohaterów gra w otwarte karty, a kto z miną pokerzysty próbuje ograć pozostałych?
Sylwia Bies — urodzona w 1988 roku w Oświęcimiu. Oświęcimianka z urodzenia i wyboru. Polonistka, stylistka paznokci, nauczycielka zawodu, miłośniczka książek i dalekich podróży. Autorka (jak na razie) sześciu książek.
źródło lubimyczytać.pl |
„Arcykapłanka” jest książką, która na początku nie zachwyciła mnie.
Miałam wrażenie, że nie dzieje się w niej nic ciekawego. Jednak było to tylko złudnym wrażeniem. Akcja z każdą stroną zaczęła się coraz bardziej zagęszczać i stawać się coraz bardziej nieprzewidywalna. Mnóstwo zwrotów akcji, sytuacji, które trzymały w dużym napięciu. Sama fabuła powodowała we mnie dość często „koko dżambo” emocjonalne. Z jednej strony chęć porzucenia książki i nigdy więcej niesięgania po nią. Jednak z drugiej ciekawość, co wydarzy się dalej, kto jest tym „złym”, jak się ona zakończy. Czasami opisy przeżyć głównej bohaterki, Aleksandry, powodowały u mnie wrażenie, że książka jest zbyt toporna.
źródło: taniaksiazka.pl |
Jednak historia, w której, jak wspomniałam wcześniej, do końca nie wiedziałam, kto jest tą negatywną postacią i jak się ona zakończy, była bardzo ciekawa. Zaczyna się tak naprawdę od problemu, który może spotkać każdego z nas. Niemniej, im dalej brnęłam w książkę, tym wszystko przestawało być takie proste, jak na początku się wydawało. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Postać, której w ogóle nie podejrzewałam, okazała się tą złą. Jednak bardzo mi się podobało, bo udowodniło mi, że w thrillerach najmniej prawdopodobne rzeczy są najlepszymi zakończeniami.
Brak komentarzy: