Filip Cembala-człowiek pochodzący z Beskidów. Aktor wszechstronny. Lonny w „Rock of ages” w Teatrze Syrena w Warszawie, Tony w „Gorączce Sobotniej Nocy” w Teatrze Muzycznym im. D. Baduszkowej w Gdyni. Można go również zobaczyć na deskach Teatru Polskiego w Szczecinie m.in. w „Kogucie w rosole”. Można powiedzieć twórca pozytywnego nurtu #lowizm.
Zapraszam
do lektury.
1. Lepiej Ci się gra w teatrze dramatycznym, jakim jest obecnie remontowany Teatr Polski w Szczecinie czy teatrze muzycznym np. „Baduszkowa” w Gdyni?
To zupełnie inne teatry. Na szczęście nie muszę wybierać. W Teatrze Polskim dostałem głównie dramatyczny trening, który wykorzystuję w musicalach. A Teatr Muzyczny w Gdyni to mój sentymentalny adres, moje gniazdo (Filip jest absolwentem Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej, przy Teatrze Muzycznym w Gdyni). Tam konstytuowałem się jako artysta. To jest najlepszy zespół muzyczny w Polsce. Najstarszy i największy teatr musicalowy. To ogromne wyróżnienie móc tam grać. W dodatku rolę, którą kocham.
2. Najbardziej wymagająca rola, z jaką miałeś do czynienia?
Było ich kilka. Były wymagające na różnych płaszczyznach. Ale taką najbardziej wymagającą, która mówi mi „sprawdzam” jest zdecydowanie główna rola w „Gorączce Sobotniej Nocy” Tonego. Tam przez 3 godziny nie schodzę ze sceny, na 35 scen w spektaklu gram w 35. Dużo śpiewam i tańczę, więc ta rola zdecydowanie kosztuje mnie najwięcej. Ale i satysfakcja, kiedy się kłaniam, próbując złapać oddech, jest dzika.
3. Jako dziecko kim chciałeś być?
Pierwsze marzenie, jakie pamiętam, to to, że chciałem być DOROSŁY! Dzisiaj bym się dwa razy zastanowił. Choć kiedy się przyglądam temu dorosłemu człowiekowi, jakim się stałem, to widzę, że ten dzieciak ma się we mnie całkiem nieźle. Kolejnym marzeniem, jakie przez chwilę miałem była… ginekologia. Szybko mi przeszło jak zaczęło do mnie docierać, że to ma jakiś konkretny związek z nauką. A w międzyczasie ciągle śpiewałem, występowałem, recytowałem, tańcowałem – aż to się stało moim zawodem. I pomimo tego, że nie jestem wobec niego bezkrytyczny, to nie zamieniłbym go na żaden inny.
4. Co ciekawego jest w pracy aktora?
Wiele
rzeczy. Dla mnie zawsze najciekawsze jest spotkanie
z
ludźmi. Z inspirującymi, mądrymi i dobrymi ludźmi. Spotkanie z
postacią, którą gram i cały proces „wgrywania” jej i szukania
wspólnych mianowników między
mną a nią.
Ciekawe jest też obserwowanie i poznawanie siebie w sytuacjach
kryzysowych, w zderzeniu z brakiem sprawiedliwości, odrzuceniem,
etc. Ta cała kuchnia zawodowa, o której mówi się niewiele… jest
szalenie ciekawa.
5. Skąd pomysł na #lowizm i inne podobne hasztagi? Nie czujesz, że przez nie wprowadziłeś nurt pozytywu?
#lowizm
– narodził się, kiedy dotarło do mnie, ile jest w internecie
bezinteresownego hejtu i oceniactwa. Nie ma we mnie na to zgody. A
inne hasztagi: #wciągamabsurd, #łykamkonwenanse,
#uprawiamfarmazony, #ocieramsięośmieszność czy #bogatyludźmi
powstały już jakoś w międzyczasie. Ja bawię się słowem, a
słowo mną. Kiedy dostaję wiadomości
na insta od obcych ludzi, którym jest milej, lżej, weselej po
obejrzeniu mojego story, to bardzo się cieszę. Uwielbiam to
narzędzie
do komunikacji z ludźmi.
Brak komentarzy: